„Karty na stół” – Agata Christie (recenzja)


W powieści Karty na stół Królowa Kryminału proponuje nam elegancką i przemyślaną zagadkę – coś w sam raz dla znakomitych małych, szarych komórek Herkulesa Poirota…

Karty na stół to, w najlepszym tych słów znaczeniu, modelowy przykład historii kryminalnej w stylu Christie. Odnajdujemy tutaj to, co typowe dla tej autorki – morderstwo dokonane w zamkniętym kręgu podejrzanych, z których każdy (lub każda) może okazać się sprawcą zbrodni, a jednocześnie niesłychanie trudno jest komukolwiek udowodnić winę. Niełatwa do rozwikłania zagadka będzie wymagała wnikliwości, żelaznej logiki i psychologicznego podejścia. Nic dziwnego, że jako swego bohatera Agata Christie wybrała Herkulesa Poirota – trudno sobie wyobrazić kogoś innego na jego miejscu. Partneruje mu sympatyczna autorka kryminałów Ariadna Olivier oraz cała galeria innych, zręcznie skonstruowanych postaci.

Pan Shaitana, pochodzący z Orientu cudzoziemiec o cokolwiek demonicznym wizerunku, znany z zamiłowania do efektownych, wystawnych przyjęć i budzących poruszenie prowokacji, zaprasza Herkulesa Poirota na obiad i partyjkę brydża. Nasz detektyw przyjmuje zaproszenie, jednak słowa pana Shaitany budzą w nim niepokój – oto na spotkaniu mają być osoby, które w przeszłości dokonały „zbrodni doskonałej”. Shaitana zdobywa się nie tylko na przewrotny pomysł, ale też bez wahania decyduje o jego realizacji – podczas organizowanego przezeń przyjęcia w jednym miejscu spotkać się mają cztery osoby związane z tropieniem zbrodni (poza samym Poirotem także Ariadna Oliver oraz inspektorzy Race i Battle) oraz cztery postacie, które w przeszłości zbrodnię popełniły i nigdy nie poniosły za nią konsekwencji. Feralnego wieczoru w gościnnym domu pana Sheitany pojawiają się więc ceniony lekarz doktor Geoffrey Roberts, szacowna starsza dama pani Lorrimer, znany podróżnik major Despard oraz tajemnicza piękność Anna Meredith. Wieczór okazuje się feralny, ponieważ jak nietrudno się domyślić, w jego trakcie popełniono morderstwo. I to pod nosem samego Herkulesa Poirota!

Choć podejrzanych jest tylko czworo – czworo rzekomych morderców, którzy przy tym samym stoliku grali w brydża – Agata Christie z właściwą sobie wprawą i zręcznością myli tropy, rzuca nowe podejrzenia, by za chwilę ukazać nam ścianę ślepego zaułka. Tworząc Karty na stół, pisarka była wyraźnie w znakomitej formie, bo książka jest dopracowana i literacko, i ze względu na misterną konstrukcję zagadki, której rozwikłanie będzie wymagało od Poirota i jego przyjaciół skrupulatności, sprytu i odkrycia historii, na które zdążył już po wielu latach opaść kurz zapomnienia.

Powieść ujrzała światło dzienne po raz pierwszy w 1936 roku, w okresie, w którym powstawały bodaj najlepsze utwory pisarki – do tego bardzo licznie. Karty na stół niemal dorównują im poziomem, choć nie są tak znakomite jak A.B.C., Dlaczego nie Evans czy I nie było już nikogo. Wciąż jest to jednak Christie w najlepszej formie i chcąc znać jej twórczość od najlepszej strony, zdecydowanie warto po tę powieść sięgnąć.

Oczywiście wiąże się to z innym ważnym spostrzeżeniem – że Karty na stół znakomicie przeszły próbę czasu. Odnajdujemy tu wszystko, co jest charakterystyczne w najlepszych dziełach Christie – świetnie skonstruowaną zagadkę, sugestywną, wielowymiarową galerię postaci, wspaniałe tło społeczne Anglii lat trzydziestych oraz to, co szczególnie cenią sobie fanki i fani Herkulesa Poirota – okazję do przyjrzenia się z bliska jego „metodzie” oraz do „wysłuchania” jego tradycyjnego, błyskotliwego końcowego przemówienia. Dla tych wszystkich powodów zdecydowanie warto przeczytać tę książkę.

Tytuł: Karty na stół
Autorka: Agata Christie
Wydawca: Wydawnictwo Dolnośląskie
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 240
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Kategoria: klasyka kryminału